Dźwiganie ciężarów na plecach przez uczniów to codzienny obraz polskich szkół. Obowiązek noszenia książek do szkół w dobie cyfryzacji i dostępności do projektorów powinien już być dawno zweryfikowany. Nauczyciele jednak potrafią wymagać papierowych egzemplarzy, karząc niejednokrotnie tych, którzy podręczników nie przynieśli. Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad nowelizacją ustawy, która ma wprowadzić porządek z podręcznikami w szkołach: placówki mają dysponować cyfrową wersją podręczników, tak aby dzieci nie musiały ich przynosić na plecach.
To już jest pewne. Od września w szkołach będą nowe lekcje. Ministra edukacji Barbara Nowacka podpisała właśnie rozporządzenie w tej sprawie. Dzieci i młodzież nauczą się na nich zasad udzielania pierwszej pomocy. Nowość wzbudza jednak kontrowersje, bo choć takie lekcje są na pewno potrzebne, to powstaje pytanie: "Kto opłaci instruktorów?”. Gminy nie zawsze na to stać.
Choć zbliżają się wakacje, szkoła nieustannie wzbudza emocje. W ostatnich miesiącach wprowadzono mnóstwo zmian, a kolejne przed nami. Co czeka uczniów w nowym roku szkolnym?Ministerstwo Edukacji Narodowej ma wiele planów, między innymi te, dotyczące religii. Zmiany odnośnie tych lekcji są kluczowe zdaniem ministry Barbary Nowackiej.
Tabliczka mnożenia spędza sen z oczu niejednego dziecka, a także jego rodziców. Pamięciowe wykuwanie działań "na blachę” jest nużące i niewdzięczne, tu nie ma się co oszukiwać. A jednak, każdy powinien wiedzieć, ile jest 6x8 czy 4x9.Na szczęście są skuteczne sposoby na szybkie przyswojenie sobie tabliczki mnożenia. Nie wymagają wiele pracy, tylko odpowiedniego systemu. A w międzyczasie i tak ćwiczy się pamięć.
Od dłuższego czasu trwają prace nad nową podstawą programową. Zacznie ona obowiązywać już w nowym roku szkolnym. Ale w polskiej szkole szykuje się o wiele więcej zmian, a niektóre są naprawdę ważne i przełomowe. Jak zapowiada MEN, do końca czerwca planowane jest przyjęcie rozporządzeń, które pozwolą na wprowadzenie tych nowości od nowego roku szkolnego września.
Odstąpienie od zadawania prac domowych ma swoją jasną, ale i ciemną stronę. Nauczyciele nie są tak entuzjastycznie nastawieni do tej zmiany, jak uczniowie. Obawiają się, że nie uda im się zrealizować programu, a jeśli nawet, to bardzo pobieżnie.Zapłacą za to niestety uczniowie. Jeśli nie utrwalą materiału, jak należy, to się odbije na ich ocenach. Jaka czeka ich w związku z tym przyszłość?
Środa, 3 kwietnia 2024 roku to ewidentnie dzień, który przejdzie do historii w szkołach. Nie chodzi o to, że uczniowie wrócili do placówek po świątecznej przerwie. W życie weszły nowe przepisy, które dotyczą dzieci w szkołach podstawowych.
Przez ostatnich kilka miesięcy szkoła kompletnie zmienia się na naszych oczach. Wprowadzane reformy robią istną rewolucję. Już wcześniejsze zmiany budziły kontrowersje, ale obecny pomysł jest naprawdę zaskakujący.Okazuje się, że być może z polskich szkół znikną... oceny. A przynajmniej do takiego pomysłu nawiązała ministra Barbara Nowacka w czasie konferencji prasowej.
Polska szkoła to temat rzeka. My godzinami moglibyśmy wyliczać jej wady, ale obcokrajowiec pewnie dostrzegłby sporo plusów. Czy gdzieś indziej dzieci mają lepiej? Na pewno – inaczej. Może w pewnych kwestiach im łatwiej, a za to w innych – trudniej. Co kraj, to obyczaj, jak mówią. O tym, jak wygląda edukacja we Francji, rozmawiam z Agnieszką Moniak-Azzopardi, Polką, pochodzącą z nauczycielskiej rodziny, która wyjechała z Polski w wieku 18 lat. Dziś żyje we Francji, tam wychowuje swojego syna i tam pracuje. Jest nauczycielką w gimnazjum, wykładowczynią uniwersytecką oraz pisarką.
Już w tym miesiącu uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych i ponadpodstawowych zaczną być poddawani testom sprawnościowym. To nowość w polskich szkołach, której celem ma być lepszy wgląd w kondycję dzieci i młodzieży.Czy uczniowie powinni się bać? Spokojnie. Z tych testów nie będzie stopni, mają one jedynie służyć "do wskazania mocnych i słabych stron sprawności fizycznej ucznia w celu planowania ich zmian w kontekście całożyciowej aktywności fizycznej”, jak wynika z nowelizacji podstawy programowej, podpisanej jeszcze przez Przemysława Czarnka.
A miało być tak pięknie! Dzieciaki już skakały do góry po tym, jak premier Donald Tusk ogłosił koniec prac domowych. Okazuje się, że wiele nauczycieli i dyrektorów szkół wcale nie jest tak entuzjastycznie nastawionych do tej zmiany.Obawiają się, że brak prac domowych uczniowie mogą odebrać jako koniec nauki w domu w ogóle. A przecież to nie o to w tym wszystkim chodzi.
MEN zapowiadało rewolucję w polskiej szkole od kilku tygodni. Ministra Barbara Nowacka potwierdziła, że pierwsze zmiany wejdą w życie lada chwila. Podała nawet konkretne daty.Na niektóre zmiany trzeba poczekać do września, ale część wchodzi w życie dosłownie za chwilę. Nowe rozporządzenia bardzo spodobają się dzieciom.
Na początku roku szkolnego drżą o to i dzieci, i ich rodzice. Mowa o planie lekcji. Jak będzie ułożony? Czy będzie na 8.00? Czy będą jakieś okienka? Każdy rodzic chciałby, żeby jego dzieciom nie było w szkole zbyt ciężko, no i żeby nie musiały tam zbyt długo siedzieć.Kiedy po miesiącu perturbacji ustalił się w końcu plan lekcji mojego syna – licealisty, muszę przyznać, że lekko się podłamałam. We wtorki ma 9 godzin! Siedzi w szkole dłużej, niż ja w pracy! Zastanawiam się, jak tak można było zrobić?! Czy to w ogóle jest zgodne z prawem?
To jest odwieczny dylemat rodziców. Czy młodemu człowiekowi należy pomagać podczas odrabiania lekcji? Czy raczej zostawić go z tym problemem sam na sam? Podsuwać możliwe rozwiązania, czy liczyć na to, że odkryje je samodzielnie?W jednym i drugim podejściu znaleźć można zarówno plusy, jak i minusy. To, co je natomiast łączy, to to, że praca domowa jest w ogóle czymś, z czym trzeba się zmierzyć. Jakoś ją pokonać.
Nie zgadzam się na to i w poniedziałek otwarcie powiedziałam pani w szkole, że mój syn nie będzie odrabiał lekcji zadanych do domu. Jest w pierwszej klasie, a zlecanie pracy domowej tak małemu dziecku jest męczeniem go ponad siły.Nie spodziewałam się, że mój syn tak dobrze poradzi sobie z adaptacją w szkole. Już po pierwszym tygodniu był nią zachwycony. Byłam jednak z każdym dniem mniej zadowolona z tego, co znajdowałam w jego zeszytach.
O laptopach dla 4-klasistów głośno było przez całe wakacje. Od początku września dzieci chodzące do 4 klas i ich rodzice czekają na obiecany sprzętu. Kiedy laptopy trafią wreszcie w ręce uczniów? Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało stronę internetową, na której działa specjalna wyszukiwarka. Sprawdzamy, czego można się z niej dowiedzieć.