Siedzi w szkole dłużej, niż ja w pracy! To niezgodne z prawem
Na początku roku szkolnego drżą o to i dzieci, i ich rodzice. Mowa o planie lekcji. Jak będzie ułożony? Czy będzie na 8.00? Czy będą jakieś okienka? Każdy rodzic chciałby, żeby jego dzieciom nie było w szkole zbyt ciężko, no i żeby nie musiały tam zbyt długo siedzieć.
Kiedy po miesiącu perturbacji ustalił się w końcu plan lekcji mojego syna – licealisty, muszę przyznać, że lekko się podłamałam. We wtorki ma 9 godzin! Siedzi w szkole dłużej, niż ja w pracy! Zastanawiam się, jak tak można było zrobić?! Czy to w ogóle jest zgodne z prawem?
Czy istnieje idealny plan lekcji?
Od tego, jak będzie ułożony plan lekcji, naprawdę wiele zależy. Idealny plan to taki, w którym te cięższe lekcje rozłożone są równomiernie na przestrzeni całego tygodnia. Natomiast te lżejsze, czyli WF, plastyka, muzyka, czy religia, powinny przeplatać się z cięższymi tak, by mózg dziecka miał czas na regenerację.
Ponadto dobrze by było, żeby lekcje nie zaczynały się zbyt wcześnie – 7.00 rano to barbarzyństwo! - ani zbyt późno, bo to strata czasu. Jasne, każde dziecko ma swoje preferencje i swoje zajęcia dodatkowe, chodzi lub nie chodzi na religię i etykę, więc ciężko ułożyć ten plan tak, by wszyscy byli w 100 procentach zadowoleni. No ale są pewne granice.
Dziecko jest bardziej zmęczone niż ja
Przez pierwszy miesiąc roku szkolnego plan mojego syna, który chodzi do liceum, co i rusz się zmieniał. Tak jest w wielu szkołach. Ustalają się grupy z języka angielskiego, czy informatyki, klasy trzeba dzielić, itd. Wszystko to jest dla mnie zrozumiałe. Ale gdy nastał wreszcie ten moment, że plan się ustabilizował, podniosło mi się ciśnienie.
W poniedziałek 4 lekcje, we wtorek 9, w środę i czwartek po 8 i w piątek 5, za to dopiero na 10.00. Efekt jest taki, że syn cały tydzień do późna siedzi w szkole. A kiedy ma odpocząć? A kiedy ma wyjść na rower, na boisko? Kiedy w ogóle ma się pouczyć? Najgorszy jest ten wtorek.
Do domu wraca po 17.00. Jest absolutnie wyczerpany. Zjada tylko obiad, a potem rzuca się na łóżko, żeby trochę poleżeć, rozluźnić się. A czas płynie. Trzeba się przygotować na następny dzień, choć trochę pouczyć, ale przecież głowa cały dzień pracowała – jak ma to zrobić? A kolejnego dnia jest przecież 8 lekcji...
Plan lekcji powinien być ułożony równomiernie
Jak mówi prawnik Marcin Kruszewski, przepisy nie wskazują jasno, ile lekcji maksymalnie uczeń może mieć jednego dnia. „Są jednak pewne zasady, których szkoła musi przestrzegać. Uczniowie powinni być obciążeni równomiernie”, wyjaśnia na TikToku. Jest na to odpowiedni przepis.
Rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1604 ze zm.) mówi, że plan zajęć dydaktyczno-wychowawczych musi spełniać następujące warunki:
- uwzględniać równomierne obciążenie uczniów zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia,
- zapewniać zróżnicowanie zajęć w każdym dniu,
- być dostosowany do możliwości psychofizycznych uczniów dotyczących podejmowania intensywnego wysiłku umysłowego w ciągu dnia.
Rodzie nie muszą być bezczynni
Wynika z tego jasno, że plan lekcji mojego syna jest ułożony niezgodnie z prawem. Czy mogę coś zrobić w tej sprawie? Oczywiście. Razem z innymi rodzicami mamy zamiar wnioskować do dyrekcji o zmianę planu. Gdyby to nie zadziałało, mamy prawo skarżyć się na problem do kuratorium lub sanepidu, który może przeprowadzić w szkole inspekcję sanitarną.
Wydaje mi się jednak, że niestety wiele wskórać się nie da. W roczniku mojego syna, czyli 2009, jest bardzo dużo dzieci. Klasy są przeludnione, a nauczycieli, jak wiadomo, brakuje. Nawet przy bardzo dobrych chęciach, ułożenie satysfakcjonującego planu dla całej szkoły może graniczyć z cudem…
Czytaj także:
Nie musisz ślęczeć z nim do nocy. To dobry moment, by odpuścić odrabianie lekcji z dzieckiem
Zważyłyśmy plecaki naszych dzieci. Nie mogłyśmy uwierzyć, ile dźwigają na barkach
Mama jest oburzona planem lekcji córki. Dziecko wraca ze szkoły o 18:30