Dziecko nie reaguje, póki nie krzykniesz? Nauczycielka: „To nie służy tej relacji”
Staramy się tego nie robić, ale czasem zabraknie nam cierpliwości i krzykniemy na dziecko. Efekt często jest natychmiastowy. Maluch przestaje robić coś, co nas irytowało, albo zaczyna to, na czym nam zależy. Czyli wniosek jest prosty – krzyk działa.
Z drugiej strony, każdy wie, że krzyk to nie jest właściwa metoda wychowawcza. Jak funkcjonować inaczej? Radzi nauczycielka.
Krzyczenie na dziecko... działa
Rodzicielstwo nie jest usłane różami i wszystkim rodzicom zdarzają się czasem trudniejsze chwile. Bywa, że maluch nie chce wyjść z przedszkola, gania się z kolegami, a my „gotujemy” się w kurtce przy drzwiach wiedząc, że w domu trzeba jeszcze ugotować obiad. Albo uporczywie stuka klockiem w stół i nie reaguje na nasze prośby, ignoruje polecenie, by umyć ręce przed jedzeniem, itd.
To naturalne zachowania dzieci, one testują nasze granice, uczą się kontrolowania czasu, próbują podejmować własne decyzje. Jednak z naszego punktu widzenia, te zachowania mogą być irytujące, utrudniające z kolei nasze działania. I bywa, że górę bierze nasze zmęczenie, a także bezsilność. Pada krzyk i... – działa. Maluch natychmiast reaguje, porzuca zabawę, zaczyna robić to, o co prosiliśmy.
To frustrujące, ale niestety – zdarza się każdemu. Nawet najbardziej świadomi rodzice, zmęczeni po całym dniu pracy i obowiązków, czasem podnoszą głos. Nie wynika to ze złych intencji, lecz z bezradności. Chcemy, żeby dziecko nas posłuchało, więc sięgamy po narzędzie, które – jak się wydaje – działa natychmiast. Tylko czy na pewno?
Być może zainteresuje Cię również ten artykuł: Błędy rodziców, które stopują rozwój dzieci. Możesz popełniać je nieświadomie
Dlaczego krzyk działa?
Krzyk jest dla dziecka sygnałem alarmowym. To silny bodziec, który wywołuje u niego reakcję stresową – pobudza układ nerwowy, podnosi poziom kortyzolu. Mózg odbiera to jako sytuację zagrożenia, dlatego dziecko momentalnie reaguje, by uniknąć dalszej eskalacji. Może to być posłuszeństwo, ale też strach lub wycofanie.
Krzyk, choć wydaje się skuteczny, to tylko na krótką metę, a w rzeczywistości powoduje negatywne skutki. Osłabia więź między rodzicem a dzieckiem, budzi niepewność i lęk, a w dłuższej perspektywie sprawia, że maluch staje się mniej odporny na stres. Ponadto dzieci uczą się przez naśladowanie – jeśli doświadczają krzyku, same zaczynają go stosować wobec innych. W efekcie nie rozwiązujemy problemu, a tylko wzmacniamy błędne schematy zachowań.
Na ten temat wypowiada się Monika Sobkowiak, nauczycielka przedszkolna i neurologopedka (monikasobkowiak_ Pani Monia na TikToku):
„Jeśli skupimy się na zachowaniu, to krzyk rzeczywiście działa. Zatrzymuje dane zachowanie. To automatyczna reakcja obronna naszego układu nerwowego. Jeśli nie sięgamy do źródła problemu, tylko skupiamy się na zachowaniu i tłumimy je krzykiem, to ten problem pojawia się w innych miejscach: jako nerwy w przedszkolu, jako protesty przy jedzeniu, jako obgryzanie paznokci”.
Przeczytaj też: Narcystyczne matki i ojcowie. Toksyczne rodzicielstwo, które potrafi zniszczyć
Co mówić, co robić, by dziecko nas posłuchało?
Nauczycielka wyjaśnia, jak należy postępować w takich trudnych sytuacjach, by jednak nie krzyczeć. Podkreśla, że oczywiście nie jest to łatwe, jednak warto próbować, bo z wykle, gdy krzykniemy na dziecko, to potem targają nami wyrzuty sumienia , a: „Topienie się w wyrzutach sumienia nie służy ani tej reakcji, ani nam samym” – mówi.
Najważniejsze to konsekwencja i spokój. Dziecko najlepiej reaguje na jasne, powtarzalne komunikaty. Warto mówić do niego w sposób stanowczy, ale łagodny i uprzejmy, np.: „Chcę, żebyś teraz założył buty” zamiast „Ile razy mam powtarzać, żebyś się ubrał?!”.

Ważne, by podejść do dziecka, bo dzieci często nie reagują na komunikaty z oddali. Monika Sobkowiak mówi: „Podchodzę, łapię uwagę. Powtarzam: stop, męczy mnie ten hałas. Możesz postukać w poduszkę, ale przestań uderzać o stół – to robi bardzo dużo hałasu”.
-
Jeśli dziecko dalej stuka klockiem o stół
: „Ja, spokojnie – bo mam nad tym kontrolę, zatrzymuję jego rękę z klockiem i mówię: 'nie pozwolę ci tym stukać, pomogę ci to zatrzymać'. Wtedy dzieją się różne rzeczy. Może krzyczeć, piszczeć, tupać nogami, mówić, że mnie nienawidzi, że jestem głupia. Nie jestem przy tej jego złości bryłą lodu. Jeśli potrzebuje mojego pocieszenia, daję mu to teraz”.
-
„
Jeśli dziecko okłada mnie rękami w złości
, zatrzymuję to, mówię: 'Stop. Widzę, że jesteś zdenerwowany, ale nie zgadzam się na bicie'”.
- Jeśli maluch, gdy odejdę 5 kroków dalej, bierze inną zabawkę i też zaczyna stukać – pakuję ją do pudełka i odkładam na bok, mówię: Widzę, że dziś ta zabawa jest zbyt trudna. Nie zgadzam się na nią.
Czyli? STAWIAMY GRANICE „Czuję, że mam nad tym kontrolę do samego końca. Jestem opanowana, jestem uprzejma, ale jestem stanowcza. Nie pozwolę dziecku przekroczyć tej granicy” – mówi ekspertka.
To również ciekawy artykuł: Co zrobić, kiedy rodzina krytykuje twoje metody wychowawcze?