W przedszkolach już chorują. Smarkacze zarażają się od siebie nawzajem
Gdy tylko dziecko zacznie chodzić do żłobka lub przedszkola, naraża się na kontakt z szeregiem chorobotwórczych drobnoustrojów. Wystarczy zaledwie kilka dni i już efekt inwazji tych mikrobów da się zauważyć w większości rodzin. Maluch łapie pierwszą infekcję.
Po kilku dniach, wyleczony, wraca do przedszkola i po niedługim czasie historia się powtarza. Kolejna choroba, kolejne nieobecności. I tak wiele razy. Nic dziwnego, że zaczynamy się martwić, czy dziecko nie ma obniżonej odporności.
Zaklęty krąg chorób
Maluch, który dopiero zaczyna swoją przygodę z placówką edukacyjną, choruje na początku często. Do tej pory otaczali go tylko najbliżsi – mama, tata, rodzeństwo. Nie przebywał nigdy w tak licznych skupiskach ludzkich, jakimi są właśnie przedszkola i żłobki, a tym samym, nie miał okazji mierzyć się z tyloma wirusami.
To, że dzieci chorują w takich warunkach, jest całkowicie naturalne. Jak się okazuje, jest to także pożyteczne. Organizm uczy się walczyć z chorobotwórczymi drobnoustrojami, ćwiczy w ten sposób swój układ odpornościowy . A to, że przez okrągły rok wisi mu spod nosa gil – też jest normalne?
Smarkacz, bo smarcze
Na małe dzieci nie bez powodu mówi się „smarkacze”. Przecież to określenie wzięło się właśnie stąd, że kilkulatkom wciąż świeci się „świeczka” pod nosem. Tę kwestię rozwinął na swoim profilu na Instagramie doktor Wojciech Feleszko. „Smarkacz oznacza tego, który pod nosem ma lejącą wydzielinę – gluta ”, mówi.
„Ten glut z reguły towarzyszy dziecku od października do kwietnia”, przekonuje doktor. A więc wszystko w porządku! Nie ma się czym martwić. „Dotyczy to dzieci między 3. a 6. rokiem życia. Mają one niedojrzałe układy odpornościowe, a z drugiej strony idą do przedszkola, czy żłobka, gdzie spotykają się 20 takich samych... smarkaczy”.
„Każde z tych dzieci sprzedaje pozostałym swoje wirusy i w ten sposób przez cały okres jesienno zimowy zakażają się, jedno od drugiego. Efekt jest taki, że co tydzień u dziecka pojawia się nowy wirus i nieprzerwany ciąg wiszącego gluta potrafi trwać przez wiele tygodni”.
Jak często dziecko może łapać infekcje?
Na samym początku przedszkola czy żłobka może być tak, że dziecko więcej siedzi w domu niż w placówce. Spędza tam np. trzy dni, a czwartego jest już chore. Zatrzymujemy więc je w domu, a infekcja zwykle ciągnie się jeszcze przez cały następny tydzień. Większość rodziców jest po prostu zdruzgotana takim stanem rzeczy. Nie dość, że szkoda dziecka, które źle się czuje, to jeszcze mamy problem z pracą.
Badania pokazują jednak, że zdrowe dziecko może chorować 6-7 razy w ciągu roku, a rekordziści nawet do 10-12 razy w roku, co oznacza, że przez 12, czy 15 tygodni w okresie jesienno-zimowym możemy mieć w domu zasmarkane dziecko.
Na szczęście najgorszy jest pierwszy rok. Już w drugiej grupie odporność dziecka będzie na tyle wytrenowana, że nie powinno tak często chorować. Mamy maluszków – bądźcie cierpliwe. Smarkacz po prostu musi się wysmarkać, żeby potem był zdrowy!
Czytaj także:
Niebezpieczna metoda leczenia kataru u przedszkolaków. Nigdy tak nie rób!
Mój syn od drzwi się uśmiecha. Ta zupa to hit w moim domu i bomba na odporność
"Proszę odebrać dziecko". Uwaga na fałszywe telefony z przedszkola