14 członków sekty religijnej z Brisbane w Australii usłyszało wyrok w sprawie zabójstwa ośmioletniej dziewczynki. Rodzice małej Elizabeth oraz osoby z ich najbliższego otoczenia śpiewali i modlili się, kiedy dziewczynka umierała. Nikt z dorosłych nie zdecydował się podać jej leku ani wezwać pomocy.Elizabeth Struhs cierpiała na przewlekłą chorobę, ale nie musiała umierać. Leczenie jest proste i pozwala skutecznie kontrolować objawy schorzenia. Jednak jej rodzice wierzyli, że konwencjonalna medycyna jest zbędna. Ich małą córeczkę miał uzdrowić Bóg. Kiedy umarła, członkowie sekty uwierzyli w jej wskrzeszenie.