Jeśli czytać z dziećmi o gotowaniu to koniecznie tę książkę. Jedzą potem jak najęte
- Mamo przeczytamy od początku? - to pytanie powtórzone zostało już kilkukrotnie, od kiedy w domu pojawiła się u nas książka "Pyszne przypadki. Niewiarygodne historie słynnych dań" autorstwa Łukasza Modelskiego. I gdyby ta książka nie była taka dobra, pewnie przewróciłabym oczami, ale jest wspaniała. A zabawa z nią przednia.
Książka wydana przez Dwie Siostry z rysunkami Jacka Ambrożewskiego to lektura dla dużych i małych. Zawiera przepisy na dania, które dzieci od pokoleń kochają - chipsy, pizza, brownie. Oraz przepisy dla dorosłych, którzy marzą o hotelowych śniadaniach w czasie weekendu tylko we dwoje, gdy na stole lądują jajka po benedyktyńsku i naleśniki suzette.
"Pyszne przypadki" uczą dzieci jeść
Czy wiecie, kto wymyślił lody na patyku? A sam rożek do lodów? A może chociaż sandwicza? To ostatnie pewnie tak, bo to dość znana legenda. A jednak nie dla moich dzieci. W tym miejscu muszę złożyć pokłony Łukaszowi, autorowi "Pysznych przypadków" za przytoczenie tej opowieści w swojej książce. Dzięki jej lekturze mój syn zaczął wkładać do szkolnej śniadaniówki kanapki. W dodatku sam sobie je przygotowuje każdego ranka wedle przepisu z książki, czyli "może znaleźć się tam wszystko, na co masz właśnie ochotę".
"O moim sandwiczu piszesz, mamo?" - pyta młody, zaglądając mi przez ramię. "Można w nim zmieniać wszystko, to najlepsze" - mówi. Z kolei mój 5-latek najbardziej lubi historię o deserze eton mess. Na jego wyraźne polecenie przygotowaliśmy go w ten weekend, choć w planach był pierwotnie sos vinegret i sałata.
Z czystym sumieniem mówię, że ta książka zachęca do jedzenia, jak żadna inna. A wierzcie mi, że przy dziecku z wybiórczością pokarmową przeszłam kilka poradników dla rodziców, ale i kolorowych wydawnictw dla dzieci, zapoznających ich z warzywami, nabiałem i innymi cudami, których za żadne skarby moje dziecko i tak nie chciało spróbować. Aż do teraz, moje dzieciaki zawsze mówiły, że chętnie zobaczą jak JA przygotowuję dania z książek, tym razem wzięli sprawy w swoje ręce.
Co się tutaj podoba dzieciom?
"A po bitwie zarządzam obiad" - ten cytat podobał się najbardziej mojemu 5-latkowi. I o babraniu księżniczki w talerzu, i że jest przepis na chipsy. "Podobało mi się, że jest zwariowana, szczególnie obrazki" - mówi starszak. Jednogłośnie pytają, czy zrobimy z niej coś jeszcze.
Moje dzieciaki od małego wychowywane są w towarzystwie książek kucharskich i Jamiego Olivera, któremu jak sami określają "podejrzanie wszystko smakuje". To, że książka Modelskiego przypadła im do gustu to bardzo dobry znak. Większą furorę robią tylko "Jednogarnkowe cuda" wyżej wymienionego kucharza. Ale znów uwielbiają oglądać zdjęcia dań, przeglądać listę składników, ale już próbować gotowej potrawy niekoniecznie.
Każdy rodzic wie, że aby zachęcić dzieci do próbowania nowych rzeczy one muszą być ładne. A "Pyszne przypadki" są ładne, smacznie opisane, ciekawe i uczą krok po kroku, jak przygotowywać poszczególne dania. No i jest pies. On też gotuje. Musicie sami o tym przeczytać.
Książka dla dorosłych
"Pyszne przypadki. Niewiarygodne historie słynnych dań" to nie tylko lektura dla dzieci. Dorośli oprócz ciekawych opowieści znajdą tam kilka smaczków dialogowych i ilustracji, które rozbawią ich do łez (opowieść o powstaniu curry wurst). Jacek Ambrożewski, który jest autorem rysunków w tej książce, musiał bardzo dobrze się bawić, tworząc je. Są cudownie stereotypowe, zakręcone, kolorowe, ale i ciekawe w ujęciu historycznym.
Nie zapominajmy, że to książka historyczna. Choć nie sięga swoimi stronami daleko w przeszłość, to tło historyczne, do którego nawiązuje, jest czymś zupełnie obcym dla 7- i 5-latka, z którymi ją czytałam. Nie szkodzi. Zachęciło nas to do wędrówki przez wieki. "Dlaczego jedzenie spadało z nieba?", "co to znaczy, że we Francji był głód?", "dlaczego pizza była w barwach flagi Włoch?" - na te i inne pytania musiałam odpowiadać skwapliwie w czasie lektury "Przypadków...".
Fajna jest to książka, muszę wam powiedzieć. Wyjątkowo nie stoi na półce w pokoju chłopców, a leży w salonie na półce z książkami kulinarnymi. Bo to właśnie taka książka, po którą sięga się, gdy dzieciaki nie wiedzą, co zjeść, gdy ty masz pusto w lodówce lub gdy nie masz siły kombinować. Wreszcie to taka książka, żeby trochę się rozpieścić, zarówno daniami, które z niej przygotujemy, jak i ich formą podania.
Nawet nie chcecie wiedzieć, ile bitej śmietany, bezików i truskawek zostało zjedzonych w czasie przygotowywania tego deseru.
Zobacz też:
Wystarczy kartka papieru i woda. Prosta zabawa, przy której dzieci przepadną na godzinę
Do tej restauracji dzieci nie mają wstępu. “Klienci cenią sobie ciszę”
Zrób z pisanek smocze jaja. Ksiądz zatrzyma się nad twoją święconką z zachwytem
Polub PortalParentingowy.pl na Facebooku i bądź z nami na bieżąco