Dziecko.Pacjenci.pl Uczeń Dzisiejsza młodzież to fleje. Kiedyś nikt nie odważyłby się prowadzić tak zeszytu
Fot. Pexels/RDNE Stock project

Dzisiejsza młodzież to fleje. Kiedyś nikt nie odważyłby się prowadzić tak zeszytu

22 września 2023
Autor tekstu: Marta Uler

Dawno, dawno temu było tak, że staranne prowadzenie zeszytu było obowiązkiem ucznia. Raz w semestrze nauczyciele zbierali zeszyty i oceniali, czy są należycie obłożone, podpisane, czy nie ma luk pomiędzy poszczególnymi lekcjami, czy są wszystkie prace domowe. A dzieciaki? Miały do tego oczywiście różny stosunek.

Jedne wiedziały, że warto ładnie prowadzić zeszyt, bo to łatwy sposób na zdobycie dobrej oceny, inne były z tą kwestią na bakier, a to niestety później odbijało się na świadectwie. Dziś w ogóle posiadanie zeszytu nie jest już obowiązkowe. Ciężko jednak stwierdzić, czy to dobrze, czy źle.

Co mówi prawo na temat zeszytów?

Obowiązek posiadania zeszytów zazwyczaj zależy od regulaminu lub polityki szkoły oraz nauczyciela prowadzącego lekcje. W większości przypadków z eszyty są uważane za podstawowe narzędzie edukacyjne , które pomagają uczniom zapisywać notatki, rozwiązywać zadania, a także organizować swoją wiedzę. Dzięki nim nauka jest bardziej uporządkowana i wydaje się, że skuteczniejsza.

Natomiast zgodnie z prawem, uczeń oceniany może być wyłącznie za poziom wiedzy i umiejętności , jakie osiągnął, a także za zachowanie. Mówi o tym wyraźnie ustawa o systemie oświaty (art. 44b ust. 1). Nie można postawić jedynki np. za brak pracy domowej, czy – brak zeszytu. Oczywiście sposobu prowadzenia zeszytu również nie można oceniać. I wydaje się, że to jest w porządku.

Niby w porządku, a mimo to trochę szkoda

Gdy pewnego razu zajrzałam do plecaka mojego 13-letniego syna, przebiegł mi dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Spodenki gimnastyczne zmielone z pradawną kanapką i śmieciami od czipsów, a pomiędzy tym wszystkim jakieś książki i – o zgrozo – zwinięty w rulon zeszyt . Chyba od historii. Sprawdzał, co jest zadane, przerzucał kartki raz w lewo, raz w prawo, widać było, że nie może nic znaleźć…

Prosiłam, groziłam, tłumaczyłam: „Synu, zeszyt trzeba prowadzić starannie. On powinien wyglądać schludnie, bo co pomyśli sobie nauczyciel, gdy weźmie go w rękę? To tak, jakbyś nie miał do niego szacunku. Poza tym, jak można się czegokolwiek nauczyć z tych wszystkich bazgrołów?! Przecież tu w ogóle nie wiadomo, o co chodzi!”

Mój syn jednak niewiele sobie z tego robił. Mówił, że przecież nauczyciele w ogóle nie zaglądają do zeszytów . Nic ich to nie interesuje, co tam sobie uczniowie skrobią. Gdy chcą sprawdzić ich wiedzę, robią testy, sprawdziany, kartkówki – to wystarczy. Niby tak, ale...

Łatwiej jest się uczyć z porządnych notatek

Może się trochę czepiam, bo każdy człowiek jest inny i jeśli ktoś chce i lubi, na pewno założy sobie ładny zeszyt do każdego przedmiotu i będzie go starannie prowadził. W końcu łatwiej jest się uczyć z takiego, w którym zawarte są najważniejsze informacje , definicje, wzory. Kwintesencje danego rozdziału wiedzy wyodrębnione w ramkach, podkreślone kolorowymi flamastrami.

Inni uczą się, słuchając na lekcji i czytając podręcznik, a zeszyt nie jest im w ogóle do niczego potrzebny. Wszystko to prawda. Gdy pokazałam synowi moje, zachowane na pamiątkę, zeszyty od matematyki z liceum, aż wytrzeszczył oczy. „Jeju, chciało ci się?”. No jakoś mi się chciało. Uczyć się mogłam, dzięki temu, tylko z zeszytów, nie musiałam obkładać się książkami.

Z drugiej strony, książki kiedyś nie były tak czytelne i przejrzyste, jak teraz, więc może to prowadzenie zeszytów było po prostu wymuszone. Mimo wszystko, gdy patrzę na dzisiejsze szkolne zeszyty, jakoś mi tęskno. No bo – kiedyś to było...

Czytaj także:

Zobaczyłam pracę domową w zeszycie mojego syna i się wściekłam. Tak nie powinno być!

Chciał zażartować z nauczycielki na kartkówce. Mocno ją zdenerwował

Matka opublikowała w sieci oceniony sprawdzian swojego syna. Internauci oburzeni

Ksiądz katecheta napisał w zeszycie ucznia uwagę. Mama napisała nietypową odpowiedź
Szkolny obiad to dziś obciach. Dzieciaki opychają się hot-dogami z Żabki
Obserwuj nas w
autor
Marta Uler

Psychodietetyczka, dietoterapeutka i dziennikarka z 20-letnim stażem. Ukończyła także kurs dietetyki i odchudzania. W swoich artykułach porusza tematy z zakresu zdrowia fizycznego i psychicznego, ale także właściwego odżywiania, prawidłowych nawyków życiowych, a także wszystkiego, co dotyczy dzieci. Prywatnie mama dwóch chłopców – nastolatka, który właśnie zaczyna najbardziej burzliwy okres w swoim życiu oraz uroczego przedszkolaka.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@pacjenci.pl
przed ciążą ciąża małe dziecko przedszkolak uczeń pacjenci