Nie musisz na to pozwalać. Pani z przedszkola nie ma prawa zmuszać dziecko do leżakowania
Leżakowanie w przedszkolu wiele dorosłych osób wspomina jako coś bardzo przykrego. Opowiadają, że nie chciało im się spać, ale byli do tego zmuszani. Przez bardzo długi czas musieli leżeć w ciszy. Dla dziecka pełnego energii to prawdziwe katusze.
Choć prawo w żaden sposób nie reguluje kwestii leżakowania, ten zwyczaj panuje we wszystkich placówkach, obowiązkowo w najmłodszych grupach. Dzieci mają prawo do odpoczynku – to jedna strona medalu. A druga jest taka, że wiele dzieci się do tego zwyczajnie zmusza.
Leżakowanie w przedszkolu to kwestia sporna
Leżakowanie w przedszkolu wzbudza wiele kontrowersji. Mnóstwo dorosłych osób wspomina je jak najgorzej. Mówią o tym, że byli zmuszani do leżenia, choć nie chciało im się spać. Wspominają też, że panie nie pozwalały wstawać z leżaków nawet do toalety. „Wiele razy posikałam się w łóżko”, mówi nam 34-letnia dziś Aniela, mama dwójki dzieci.
Jej mąż, który cierpiał na ADHD, ale nikt wtedy o tym nie widział, podczas leżakowania po prostu cierpiał. Fizycznie. Nie czuł senności w środku dnia, jego ciało potrzebowało ruchu, aktywności, więc leżenie sprawiało mu istne katusze.
Lata mijają, a pewne rzeczy się nie zmieniają
Gdy mój syn rozpoczynał przygodę z przedszkolem, nie spał już w ciągu dnia. Ostatnie drzemki łapał przed 3. urodzinami, potem już wiedziałam, że nie ma sensu go kłaść, bo zamiast odpoczywać, po prostu strasznie się męczy. No i nastał wrzesień. Przedszkole. Nie dość, że nowa sytuacja w ogóle, to jeszcze leżakowanie.
Nie było innej opcji. Wszystkie dzieci mają leżakować. Dwie godziny! „Wiele dzieci śpi, potrzebuje tego, nie możemy zrezygnować z leżakowania”, tłumaczyły panie nauczycielki. A ja nie chciałam przecież, żeby REZYGNOWAĆ z leżakowania, tylko żeby zapewnić tym maluchom, które nie śpią, możliwość innego spędzenia tego czasu.
Nie wszystkie dzieci spały, mój syn wcale nie był wyjątkowy. Jak się dowiedziałam, co najmniej połowa grupy kręciła się z boku na bok, walczyła z ruchliwymi rękami i nogami, wstawała do łazienki, chodziła się napić. A przecież można by było podzielić dzieci i w jednej części sali rozkładać leżaki dla tych, które potrzebują, a w drugiej cichutko poczytać innym bajkę. Ale to za trudne.
Kwestie leżakowania ustala przedszkole
Nieszczęsne leżakowanie trwało przez całe dwa lata przedszkola. W ostatniej grupie już nie obowiązuje, ale jednak po obiedzie dzieci muszą przez pewien czas odpoczywać. Wygląda to tak, że kładą się na podłodze, a pani czyta im bajkę. Trwa to też o wiele krócej. Nareszcie.
Kwestia leżakowania nie jest regulowana przez prawo i każde przedszkole ustala sobie samo zasady odnośnie tego odpoczynku, do którego z kolei każde dziecko ma prawo. Na stronie gov.pl czytamy:
„W prawie oświatowym brak jest jakichkolwiek rozstrzygnięć dotyczących leżakowania. Nie ma także innych przepisów określających ile i do jakiego wieku dzieci powinny leżakować. Kwestie te reguluje indywidualnie każde przedszkole”.
Rodzice mają prawo głosu
Dzieci mają różne potrzeby, jedne kończą ze spaniem w wieku 1,5 roku, inne, nawet w wieku 5 lat potrzebują jeszcze się zregenerować w ciągu dnia. Szkoda, że w przedszkolach nie podchodzi się do tej kwestii bardziej indywidualnie. Odgórnie ustalone jest, że wszyscy leżakują i koniec (wierzę, że nie we wszystkich przedszkolach, ale niestety w wielu).
Czy można coś z tym zrobić? Oczywiście. Jeśli zbierze się większa grupa rodziców, którym nie podoba się dany zwyczaj przedszkola, mają prawo wnioskować o zmianę u dyrektora placówki. A ten ma obowiązek przychylić się do wniosku rodziców.
„Jeśli sygnalizowany problem dotyczy większej liczby dzieci, wskazane jest zaangażowanie do jego rozwiązania radę rodziców, która zgodnie z obowiązującym prawem (Art. 84 ust. 1 ustawy -Prawo oświatowe), może występować do dyrektora i innych organów przedszkola, organu prowadzącego przedszkole oraz organu sprawującego nadzór pedagogiczny z wnioskami i opiniami we wszystkich sprawach przedszkola”, podaje gov.pl.
Czytaj także:
"Dzieci omdlewają z płaczu". Post psycholożki o przedszkolach mrozi krew
Przedszkola powstały dla rodziców, nie dzieci. To wymyślone instytucje
Ani śpiworka, ani kredek i plasteliny. Czego może wymagać od rodziców przedszkole?