Wyszukaj w serwisie
przed ciążą ciąża małe dziecko przedszkolak uczeń
Dziecko.Pacjenci.pl > Przedszkolak > Nie będę płacić na cudze dziecko! Rodzice awanturują się o składki w przedszkolu
Beata Łajca
Beata Łajca 07.03.2024 10:50

Nie będę płacić na cudze dziecko! Rodzice awanturują się o składki w przedszkolu

dziewczynka na hulajnodze
fot. Pexels/Gustavo Fring

Publiczne przedszkola wcale nie są darmowe, wie to każdy rodzic. Płacić trzeba nie tylko za posiłki, ale także ponadprogramowe godziny spędzone w placówce. A do tego dochodzą jeszcze składki na przedszkolną radę rodziców, które w różnych placówkach wynoszą od 20 do nawet 60 zł miesięcznie. Czy trzeba je płacić?

Nie trzeba, bo składki są dobrowolne. Jedni rodzice płacą, bo chcą lub wypada. Inni nie płacą, bo przecież nie muszą. Tutaj pojawia się spory zgrzyt, bo z tego, co finansuje rada rodziców, korzystają po równo wszystkie dzieci. Nic dziwnego, że raz na jakiś czas w przedszkolach wybuchają spory, podczas których rodzice mówią jasno, że nie chcą płacić na cudze dziecko.

Składki są dobrowolne, ale zachęcamy

Mniej więcej taki komunikat słyszą rodzice we wszystkich państwowych przedszkolach. Sposób funkcjonowania rad rodziców reguluje Ministerstwo Edukacji. W materiałach MEN czytamy, że rada rodziców może gromadzić środki finansowe, ale:

Rada nie może (…)w żadnym przypadku ustalać jakichkolwiek obligatoryjnych opłat, ani dla rodziców, ani innych osób (podmiotów) działających wokół szkoły. Może natomiast podejmować wszelkie działania zachęcające do wpłat.

Poza tym rada rodziców może zbierać pieniądze za pośrednictwem własnych inicjatyw. Zorganizować można na przykład kiermasz rękodzieła czy domowych ciast — tutaj ustawodawca zostawia pełną dowolność.

Beata (49).jpg
fot. Pixabay/_Alicja_

Z tego samego dokumentu dowiadujemy się też, na co rada rodziców może pieniądze przeznaczać. Wskazany cel jest tylko jeden, ale można go interpretować na wiele sposób.

(…) jedynym celem, na jaki można wydatkować zebrane środki finansowe jest wspieranie działalności statutowej.

Nie może być tu mowy o wydatkach zapewniających bieżącą organizację pracy szkoły. To znaczy, że rada rodziców nie może finansować niezbędnych do pracy przedszkola pomocy dydaktycznych ani drobnych remontów. Może zapłacić za dodatkowe materiały, dofinansowywać wycieczki czy ponadprogramowe zajęcia dla dzieci. I ta ostatnia pozycja zasługuje na szczególną uwagę.

Beata (50).jpg
fot. Pexels/Lucas

Dodatkowe zajęcia za 3,5 zł

Podstawa programowa kształcenia przedszkolnego nie obejmuje zajęć takich jak gimnastyka korekcyjna czy piłka nożna. Jeżeli w jakimś przedszkolu organizowane są tego typu zajęcia, to płaci za nie rada rodziców. Każdy zdrowo myślący rodzic zgodzi się, że warto takie zajęcia organizować, zwłaszcza że ich koszt jest śmiesznie mały.

W przykładowym łódzkim przedszkolu, w którym składka na radę wynosi 35 zł miesięcznie, dzieci korzystają w każdym tygodniu z zajęć z piłki nożnej, gimnastyki korekcyjnej i warsztatów muzycznych. W każdym miesiącu takich dodatkowych aktywności jest w sumie 10. 

To znaczy, że średnio za każde z zajęć rodzic płaci 3,50 zł. Gdyby chciał zapisać swojego malucha na takie zajęcia w grupie poza przedszkolem to ich koszt byłby przynajmniej 10-cio krotnie wyższy!

Ale nawet w tym przedszkolu dobrowolne składki wpłaca nie więcej niż 80% rodziców, a z dodatkowych zajęć korzystają wszystkie dzieci. Dlatego co roku od nowa wybucha spór, w którym rodzice, którzy regularnie wpłacają składki, skarżą się na tak niesprawiedliwą sytuację. Trudno im się dziwić.

Beata (51).jpg
fot. Pixabay/Katrina_S

Nie będę płacić na cudze dziecko

Kiedy we wspomnianym przedszkolu zabrakło funduszy na opłacenie gimnastyki korekcyjnej, rada przedszkola zaczęła działać, aby zebrać więcej pieniędzy i kontynuować zajęcia. Na początku przyniosło to wręcz odwrotny efekt.

Kiedy rodzice dowiedzieli się, ile osób unika płacenia składek, wielu z nich stwierdziło, że skoro tak, to oni też płacić nie będą. Druga grupa rodziców postulowała, że jak przecież ucierpią na tym wszystkie dzieci. Dyrekcja opublikowała więc szczegółowe informacje o kosztach zajęć i wysokościach wpłat, a rodzice zaczęli nawzajem się motywować. I to zadziałało. 

Zagrożone zajęcia udało się uratować, dlatego, że rodzice zrozumieli, na co idą pieniądze z dobrowolnych składek. Niektórzy nie angażowali się w życie przedszkola na tyle, aby wiedzieć takie rzeczy. A jeżeli nie wiedzą, na co płacą, to czemu w ogóle mają to robić?

Beata (52).jpg
fot. Freepik

Płacić, czy nie płacić

O tym, jak bardzo niedofinansowane są publiczne przedszkola, nie trzeba nikomu przypominać. To widać na każdym kroku i wszyscy mamy tego świadomość. Odpowiedzialność za stan przedszkola i podstawowe pomoce dydaktyczne nie leży w rękach rodziców, ale samorządów.

My możemy jednak mieć wpływ na to, czy dzieci w przedszkolu będą miały dostęp do dodatkowych zajęć, czy wycieczek. A maluchom w wieku 4 czy 5 lat przyda się zarówno trochę ruchu, jak i kontaktu z muzyką czy sztuką.

Myślę, że odpowiedź na pytanie, płacić czy nie płacić powinna brzmieć – płacić, ale wymagać. Wymagać tego, aby pieniądze były przeznaczane tylko zgodnie z zasadami funkcjonowania rad rodziców, a także tego, aby przedszkole dokładnie informowało, na co i ile przeznaczyło środków. Wtedy ci, co płacą, będą zadowoleni, że nie zmarnowali pieniędzy. A ci, co nie płacą, może zmienią zdanie.

Zobacz także:

Zapisz dziecko do publicznego przedszkola. Zyskasz nawet 2000 złotych

Opiekunki krzyczą na dzieci, popychają je. Oto smutna rzeczywistość żłobków

Co powinno umieć dziecko, które idzie do przedszkola? Wyjaśniamy

Powiązane