Wyszukaj w serwisie
przed ciążą ciąża małe dziecko przedszkolak uczeń
Dziecko.Pacjenci.pl > Przedszkolak > "Nie rozumie, dopóki nie krzyknę". Rodzice sami wpędzają się w tę pułapkę

"Nie rozumie, dopóki nie krzyknę". Rodzice sami wpędzają się w tę pułapkę

matka krzycząca na dziecko
Fot. Freepik

"Mówię, mówię, i nic". "Dopiero jak krzyknę, to zrobi, o co proszę". "Ja mogę gadać i gadać, a oni w ogóle na to nie reagują!" Znasz te słowa? Nie jesteś sama. Mamy często zmagają się z tym problemem. Mają wrażenie, że dzieci nie stosują się do poleceń, o ile rodzic nie podniesie głosu.

I chociaż wcale nie chcemy, każdemu z nas to się zdarza. Puszczają nerwy, spieszymy się, bardzo nam na czymś zależy, a dzieco tego nie robi. W końcu krzyczymy i osiągamy upragniony efekt: maluch przyspiesza ruchy, odrywa się od komputera, przestaje paplać i zaczyna działać. Łatwo wpaść w blędne koło.

"Dopiero jak krzyknę..."

Pierwszy raz, kiedy podnieśliśmy głos na dziecko, zapada w pamięć. Kończy się łzami i wyrzutami sumienia, ale z jakiegoś powodu ten pierwszy nie jest wcale ostatnim. O krzyk bowiem nietrudno, zwłaszcza kiedy emocje buzują, w sytuacji stresu, pośpiechu, kiedy bardzo nam na czymś zależy.

Dla wielu mam szczególnie irytujące jest to, kiedy mają wrażenie, że dziecko ich ignoruje. Nie reaguje na spokojne upomnienia, prośby o pomoc przy gotowaniu albo sprzątaniu. Dalej robi swoje. Dopiero krzyk sprawia, że dziecko staje na baczność i zaczyna działać tak, jak rodzic sobie życzy. Wydaje się, że jest to dobra metoda wychowawcza, by wyegzekwować to, czego oczekujemy od dziecka.

Okazuje się jednak, że na dłuższą metę nie działa. To nie znaczy, że dziecko zrozumiało, co rodzic od niego chce i wie, jak powinno się zachować w przyszłości. Nie znaczy też, że trzeba być głośniejszym, by przebić się do świadomości małego człowieka. Reakcja na krzyk ma więcej wspólnego z lękiem niż prawdziwą współpracą. I nie pomaga w budowaniu relacji.

konflikt matki z dzieckiem
Fot. Freepik

Krzyk ma wpływ na dziecko

Słysząc krzyk, nasz mózg uważa, że jesteśmy w stanie zagrożenia. Zrobi wszystko, by z tego stanu zagrożenia wyjść, więc dziecko prawdopodobnie się uspokoi i zrobi dokładnie to, czego od niego oczekujesz. Jednak na dłuższą metę to nie będzie działało. Dziecko na pozór uodporni się na podniesiony głos i nie będzie na niego już reagować.

Na pozór, bo krzyk zawsze jest przemocą i zawsze zostawia ślady. W nerwach rodzicom zdarza się powiedzieć coś okropnego, co zostanie dzieciom w pamięci. Na dodatek krzyk to zawsze jest przemoc i nie pozostaje bez śladu.

Zróbmy to razem

Powtarzasz, powtarzasz i nic? W takim razie czas zmienić sposób działania! Zamiast mówić i prosić do znudzenia, a potem krzyczeć, by uzyskać określony efekt, lepiej zmienić taktykę. Jeśli dziecko nie reaguje na napomnienia słowne, trzeba zdobyć jego uwagę w inny sposób.

Najlepiej po prostu do niego podejść, dotknąć czy złapać za rękę. Kontakt fizyczny i wzrokowy tutaj działają cuda. Dziecko musi przystanąć i spojrzeć na rodzica. Będzie mu łatwiej się skupić i usłyszeć, czego od niego oczekujesz.

Maluchy, a nawet dzieci w wieku szkolnym, często mają problem ze skupieniem uwagi. Bywają na to zbyt zmęczone i mają za dużo bodźców. Na dodatek świat jest na tyle ciekawy i nowy, że słowa rodziców po prostu do nich czasami nie docierają.

Złapanie dziecka za rękę sprawia, że ono wraca do rzeczywistości, znów się skupia. Możesz zaproponować pomoc. Zamiast krzykiem wymuszać, by maluch coś zrobił, zaproponuj: "zróbmy to razem" albo "chodź, pokażę ci, o co mi chodzi". To naprawdę działa. I jest pozytywne dla was wszystkich — dziecko robi to, o co prosisz, a wasza relacja tylko się umacnia.

Zadbaj o siebie przede wszystkim

Łatwo wpaść w błędne koło krzyczenia na dzieci, trudniej z niego wyjść. Warto jednak wiedzieć, że to wcale nie dziecko jest winne temu, że podnosisz na nie głos. Jego zachowanie jest tylko wyzwalaczem, przyczyna leży gdzie indziej: w twoich niezaopiekowanych potrzebach, emocjach i gromadzącym się od dawna napięciu.

W sytuacji konfliktowej daj sobie czas. Jeśli zaczynasz się irytować i denerwować, po prostu się wycofaj. W znaczeniu fizycznym — usiądź na oddalonym fotelu, wyjdź do pokoju obok. Na chwilkę. To pozwoli ci złapać dystans i na spokojniej przyjrzeć się całej sytuacji.

Tak naprawdę to o siebie powinnaś teraz, mamo, zadbać. Zastanów się, co sprawia, że tak łatwo wybuchasz. Może potrzebujesz odpoczynku? A może ciszy, relaksu albo intensywnego treningu? W pierwszej kolejności zaopiekuj się sobą. Skorzysta na tym cała rodzina.

Zobacz także:

Przestałam mówić "zaraz" do mojego dziecka. Ta metoda jest 100 razy lepsza

Kiedy drugie? Wyjaśniamy, kiedy można bezpiecznie zajść w kolejną ciążę

Powiązane