Młodzież nie chce się uczyć, bo nie ma po co. Oni mają inny plan na przyszłość
Dla dzisiejszych nastolatków powiedzenie "nauka to potęgi klucz" brzmi jak zwykły suchar. Nie pomagają nawet korepetycje u akademickich nauczycieli, za które rodzice płacą krocie. Młodzież wychowana z telefonem w ręku doskonale wie, że może mieć wszystko bez żadnego wykształcenia. Ich życiowy cel to zarabiać na YouTubie albo TikToku. A te zarobki idą w miliony. Powinniśmy ubolewać, czy gratulować sprytu?
Radośni absolwenci szkół średnich za chwilę zaczną upragnione najdłuższe wakacje w swoim życiu. Będą mogli w końcu zająć się dokładnie tym, co chcą, czyli na pewno nie nauką. Bo oni, w przytłaczającej większości, nie lubią, nie chcą i są przekonani, że nie potrzebują się uczyć. Przecież i tak sobie poradzą.
Co drugi na korepetycjach
Gdy dziecko ledwo przeczołguje się z klasy do klasy, rodzice robią, co mogą, aby im pomóc. A właściwie nie to, co mogą, tylko to, co uznają za skuteczne. Tym skutecznym sposobem na bardzo niskie oceny dla połowy rodziców dzieci w wieku szkolnym są korepetycje.
W poprzednim roku szkolnym już połowa uczniów regularnie chodziła na korepetycje z języków obcych, a prawie 30 proc. na różne kursy przygotowawcze do egzaminów. Królową korepetycji jest od zawsze matematyka, ale w ostatnich latach dodatkowych lekcji zaczęli udzielać także poloniści.
Rodzice z roku na rok muszą wydać na korepetycje coraz więcej pieniędzy. Teraz 150 czy 200 zł za godzinę już nikogo nie zdziwi. A lekcje u nauczycieli akademickich są uważane za prestiżowe, nawet mimo tego, że nic nie dają. Jak mogą pomóc, jeżeli licealiści mają braki z pierwszych klas podstawówki?
Bez kalkulatora nie ma szans
Korepetytorzy są porażeni brakami w wiedzy uczniów klas 7., 8. i licealistów. Z nauczycielami udzielającymi prywatnych lekcji porozmawiała Katarzyna Zuchowicz z serwisu natemat.pl Jedna z nich, pani Anna mówi, że ma wśród uczniów liceów, którzy powinni cofnąć się do podstawówki, aby nadrobić swoje braki. A większości z nich nie chce się w ogóle postarać, nawet gdy grozi im ocena niedostateczna na koniec roku.
Michał, który od wielu lat udziela korepetycji, mówi:
Oni po prostu nie umieją się uczyć. Mam ucznia, który robi to na siłę, bo rodzice tego chcą. A jego to kompletnie nie interesuje. On żyje w swoim świecie (…).
A jaki jest ten świat? Przede wszystkim wirtualny. Świat, w którym czeka nie tylko rozrywka, ale także ogromne pieniądze. O tej drugiej stronie medalu mówi pan Janusz, także korepetytor:
Obserwuję, że ci z bogatszych domów są dziś sprytni. Mają Instagrama, TikToka, zarabiają pieniądze. Kupują bilety na koncert za kilkaset złotych, sprzedają po 2 tysiące. Te dzieciaki, które chodzą do pierwszych klas liceum, mają dziś duże pieniądze. Przeciętny uczeń z liceum też kombinuje, też handlują na Vinted. To jest kompletnie inne pokolenie. (…).
Youtuber nie musi mieć matury
Pamiętam rozmowę babci z wnukiem usłyszaną na placu zabaw. Zatroskana kobieta namawiała chłopca, aby zostawił telefon i się pobawił. Odpowiedział jej, że tego nie zrobi. Musi oglądać filmiki, bo gdy dorośnie, chce zostać youtuberem.
To marzenie nie tylko małych chłopców na placu zabaw. Uczniowie podstawówki i licealiści też chcieliby zarabiać przez internet, nagrywając filmy. Chcą być influencerami, jak ich najwięksi idole. I nie wiem, czy powinniśmy ubolewać nad tym, że nie mają ambicji bycia lekarzem czy prawnikiem, skoro youtuberzy zarabiają kwoty, o których najlepszy lekarz może pomarzyć.
Friz, twórca sławnej Ekipy, w wieku 28 lat jest w posiadaniu majątku szacowanego na ponad 150 mln złotych. Dzisiaj jest współwłaścicielem spółki, która weszła na giełdę, ale zaczynał od filmików z jazdy na rolkach wrzucanych na YouTube. A najmłodsi polscy twórcy Internetowi mają po 7 lat i już zarabiają konkretne pieniądze. I po co im matura?
Matura to bzdura, a szkoła trąci myszką
W Internecie można znaleźć przechwałki maturzystów, którzy całą maturę "wystrzelali" i zdali. Nie brakuje też ubolewania uczniów nad tym, że nie powinno się ich zmuszać do zdawania matury, skoro oni nie chcą. Niedawno pisaliśmy też o tym, że uczniowie uważają, że matematyka powinna zniknąć z matury, bo jest im niepotrzebna.
I chciałoby się zrzucić to wszystko na karb rujnujących ich psychikę social mediów, ale niestety się nie da. Ogromna odpowiedzialność za brak chęci do nauki leży na barkach polskiej szkoły. Szkoły zacofanej, sztywno trzymającej się ocen i generującej ogromny stres u dzieci. Na szczęście kropla postępu drąży tę twardą skałę i edukacja w Polsce powoli się zmienia.
Zmienić musimy się także my, rodzice. Bo na końcu, tak samo z resztą jak na początku, to od nas zależy, na kogo wyrosną nasze dzieci. Może rzeczywiście nie ma znaczenia czy będą mieli maturę, czy też nie, jeżeli wyrosną na porządnych ludzi i będą zmieniać ten świat na lepsze. A o tym, czy tak będzie, w dużej mierze decydują właśnie relacje z rodzicami.
Zobacz także:
Matematyka zniknie z matury? “Nie przyda im się w dorosłym życiu”
MEN ogłosiło harmonogram szkolny 2024/2025. Uczniowie dłużej poczekają na wakacje
Nawet 50 osób na jedno miejsce. Najbardziej oblegane kierunki studiów