Brak szacunku dla nauczycieli religii jest PORAŻAJĄCY. Katecheta powinien wyrzucić ucznia za drzwi
Uczestnictwo w lekcjach religii jest dobrowolne. Z tej dobrowolności wielu uczniów korzysta i na lekcje nie chodzą. W idealnym świecie religia jest w planie pierwsza lub ostatnia i ci, którzy na nią nie uczęszczają, mogą dłużej pospać, lub wcześniej wrócić do domu. W prawdziwym świecie, kiedy nauczycieli brakuje, a szkoły są przepełnione, dyrektorzy układają plan, tak, jak się da, więc bywa, że religia jest w środku dnia.
Czasem dziecko nie czuje się z kościołem związane, ale rodzice nie pozwalają mu się z lekcji wypisać, bo co ludzie powiedzą, jak to jeden w klasie nie będzie chodził. Dzieci więc chodzą, ale religię traktują po macoszemu, czy raczej lekceważąco, a katecheci się wściekają. Wcale nas to nie dziwi.
Czy z religii można nie zdać
Religia w polskiej szkole to dziwny przedmiot, ponieważ jest obecna, ale nie jest obowiązkowa. Czarnek zapowiadał, że lada dzień uczeń będzie musiał wybrać, czy chce chodzić na religię, czy etykę, czy na obydwa te przedmioty. Miało nie być opcji rezygnacji z obydwu. Ale minister Przemysław Czarnek raczej już wyprowadza się z gabinetu i ten przepis w życie najpewniej nie wejdzie, zwłaszcza że etyki nie ma komu uczyć.
Wielu uczniów chodzi na religię, żeby podnieść swoją średnią. Przedmiot wydaje się łatwy, więc zdobycie z niego dobrej oceny nie sprawia trudu. A ocena z religii, jeśli dziecko na nią chodzi, liczy się do średniej końcoworocznej. Jednak ocena niedostateczna z religii na świadectwie nie przekreśla promocji do kolejnej klasy . Więc uczniowie religię... olewają.
Fot. Pixabay
Dzieci ignorują religię
Coraz więcej uczniów nie chodzi na katechezę. W szkołach średnich w dużych miastach często jest tak, że na ów przedmiot uczęszczają 2-3 osoby z klasy. Coraz częściej pojawiają się głosy samorządowców, że nie ma większego sensu, by finansować pensje katechetów , bo w szkole pieniędzy brakuje wszędzie, a dla dwóch osób ciężko utrzymywać etat nauczyciela religii.
Stało się tak już w Częstochowie, a i Wrocław coraz śmielej mówi, że usunięcie religii ze szkół jest realne w tym mieście. Prawda jest taka, że niezależnie od deklaracji wiary, polskie do kościoła chodzą coraz rzadziej. Statystyczny Polak wierzy w święta i chadza na pogrzeby i śluby. Bo tak trzeba, coraz mniej rodzin przyjmuje wizytę duszpasterską. Ta wiara wydaje się nie być autentyczna, a uczestnictwo w lekcjach katechezy wręcz niezgodne ze światopoglądem.
Nie chcesz - nie idź, ale nie lekceważ
Na fanpage Ogólnopolskiego Porozumienia Rad Rodziców, ukazało się zdjęcie kartkówki z religii, która pokazuje, jak niektórzy uczniowie trollują nauczycieli. I przyznajemy, że jest to oburzające i jesteśmy przekonani, że w podobnych sytuacjach, to nauczyciel powinien mieć prawo odmówić uczniowi udziału w katechezie.
Uczniowie mieli odpowiedzieć na dwa pytania: "Wymień trzy dowolne religie świata" i "Podaj po jednej cesze do każdej z religii". Odpowiedzi pokazują stosunek ucznia do przedmiotu. Na pierwsze pytanie podał odpowiedzi: cojapaczaizm, dariuszanizm i patataizm . Na drugie: Wiara w Kota Paczacza, kąpiel w wannie z szampanem, patatajanie na jednorożcu.
Nauczyciel nie docenił "żartu" i przyznał uczniowi zero punktów. Patrząc na tę kartkę, zadajemy sobie jedno pytanie: po co to dziecko tam chodzi?
Nauczyciel ma prawo do szacunku
Niedawno pisaliśmy o tym, że nauczyciele łamią prawa uczniów . Jednak choćby na podstawie burzy w komentarzach na naszym Facebooku możemy zgodzić się z jednym wątkiem, który się tam przewija. W polskiej szkole brakuje szacunku. Zarówno uczniów do nauczycieli, jak i nauczycieli do uczniów. Takie zachowania MUSZĄ być piętnowane.
Niezależnie od tego, czy to nauczyciel narusza prawa ucznia, czy uczeń w tak bezczelny sposób ignoruje nauczyciela - to nie ma prawa się wydarzać. Apelujemy jednocześnie do rodziców. Jeśli nie jesteście praktykującymi katolikami - nie posyłajcie dzieci na religię. Jednocześnie uczcie ich, że nie są z tego powodu ani lepsi, ani gorsi, niż ci, którzy na te lekcje chodzą. Szacunek należy się każdemu.
Zobacz także:
Już się zaczęło. Nauczyciele katują dzieci sprawdzianami na potęgę
Od stycznia zyskają nawet 10 800 zł. Rodzice mogą zacierać ręce