Minister Czarnek nazwał dzieci "patologią". Uczniowie właśnie mu odpowiedzieli
- Dopóki rządzi PiS będą oceny również z wychowania fizycznego - mówił w czasie spotkania na AWF minister Przemysław Czarnek. Skalę zwolnień z lekcji określił mianem "patologii" i zapowiedział walkę z nimi. Jednak sygnały, które dochodzą od uczniów, zapowiadają walkę… z wiatrakami.
- Rzuci piłkę i każe grać, a sam w kanciapie siedzi, albo się spóźni ze 20 minut i nawet "przepraszam" nie powie - mówi bez ogródek Tomek, uczeń V klasy szkoły podstawowej na warszawskiej Białołęce o swoim nauczycielu WF-u. Głosy uczniów znacząco różnią się od narracji, która płynie z MEiN.
Zapowiedź walki od ministra
W czasie kongresu "WF z AWF - Aktywny dzisiaj dla zdrowia w przyszłości", w którym udział wzięli m.in. minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i minister sportu Kamil Bortniczuk, szef MEiN zapowiedział wielkie zmiany.
- Mamy plany zwalczania tej patologii nadprogramowych zwolnień lekarskich. Musimy przemawiać do rozsądku rodziców, bez tego będzie ciężko poprawić aktywność fizyczną dzieci i młodzieży - apelował. I po części ciężko się z ministrem nie zgodzić. Współczesna młodzież często zmaga się z nadwagą i otyłością. Polskie dzieci wypadają tu fatalnie na tle europejskich rówieśników.
Nie jest lepiej z ich sprawnością fizyczną. - Kiedy kilka miesięcy temu warszawski AWF opublikował wyniki badań, z których wynikało, że niemal 95 proc. polskich dzieci ma bardzo poważne braki w podstawowej aktywności fizycznej, niektórzy podnieśli larum - mówił minister sportu.
- Jakby to mówienie prawdy o tym, jaki jest stan polskich dzieci i młodzieży i jego diagnoza była czymś złym. My diagnozowaliśmy ten stan nie po to, żeby narzekać i załamywać nad tym ręce, tylko po to, żeby znaleźć rozwiązanie tej złej sytuacji i w oparciu o tę złą diagnozę zaaplikować szereg rozwiązań, które pozwolą go zmienić - dodał Bortniczuk.
Jest gdzie ćwiczyć, tylko nie ma komu
Przemysław Czarnek wskazywał, że przez ostatnie dwa lata udało się zrobić wiele, aby sport wśród młodzieży popularyzować i ułatwić dostęp do obiektów sportowych każdemu. - 100 mln zł, ponad 30 tys. nauczycieli wyszkolonych przez AWF w całej Polsce, ponad 30 tys. sportowych klubów dla blisko 500 tys. dzieci - wyliczał.
Minister zaznaczył, że pojawią się kolejne szkolenia, a także programy rządowe i dofinansowania obiektów sportowych, które mają poprawić sytuację aktywności fizycznej polskich dzieci i młodzieży, ale także dorosłych. Przemysław Czarnek podkreślił, że walka ze zwolnieniami z WF, kiedy nie są one absolutnie konieczne, to podstawa poprawy sytuacji.
- Jeśli dzieci nie będą ćwiczyły, jeśli nie będą uczestniczyły w zajęciach wychowania fizycznego, jeśli nie będą się testowały, to będą chore już w okresie dojrzewania. Taka jest rzeczywistość - mówił w czasie kongresu. - Wychowanie fizyczne i to, jak jest ono przeprowadzone, ma być może i nawet większy wpływ na życie dorosłego człowieka, na jego sprawność i jego zdrowie niż matematyka, fizyka czy chemia - podkreślił
- Nie widzę żadnego powodu, żeby WF traktować inaczej niż inne przedmioty. Wychowanie fizyczne jest bardzo ważnym przedmiotem i nad tym pracujemy, żeby było traktowane bez taryfy ulgowej. Jeśli w szkole przestaniemy wystawiać stopnie za osiągnięcia w edukacji, to szkoła przestanie istnieć. Dopóki PiS rządzi, będą oceny również z wychowania fizycznego - dodał Czarnek.
Uczniowie unikają WF-u
Zapytaliśmy kilku uczniów szkół podstawowych, jak wyglądają u nich lekcje WF-u. Niestety większość z nich przyznawała, że koledzy rzeczywiście przynoszą zwolnienia, co ich zdaniem nie wynika z niemożności ćwiczenia, ale z ogromnej niechęci do przedmiotu i... nauczycieli. Tomek lubi grać w piłkę, ale jego klasa już nieco mniej. Jak przyznaje uczeń V klasy, nic innego na lekcjach nie robią.
- Pan często się spóźnia, bo zagada się w kantorku z innymi nauczycielami WF-u, zresztą, nawet jak przyjdzie na czas, niewiele to zmienia, bo rzuca piłkę i każe grać. Dziewczyny nie znoszą tego robić, nazywa je wtedy księżniczkami i czasem wyśmiewa - opowiada chłopiec.
Kuba z Mazowsza też nie lubi WF-u, bo jego nauczycielka codziennie każe klasie biegać w kółko po boisku. - We wrześniu nic innego jeszcze nie robiliśmy, nudne to. Ale najgorzej mają te grubsze dzieciaki, bo często łapie je kolka, kolega mówił, że naciągnął coś w kolanie, teraz ma usztywnione i zwolnienie, więc nie ćwiczy wcale - wyjaśnia uczeń klasy VII.
Wypowiedzi w podobnym tonie słyszymy więcej, mało kto mówi, że lubi WF. Jesteśmy zdania, że samo prowadzenie zajęć sportowych w szkołach jest jak najbardziej uzasadnione i potrzebne. Nie powinno być tak, że uczniowie uciekają od ruchu, który jest im potrzebny dla zachowania zdrowia. Wielu z nich może rozbudzić pasję do sportu. Ale są tacy, dla których na zawsze pozostanie upokorzeniem.
WF nie powinien podlegać ocenie
Dziś, kiedy problem z wagą zaczyna być problemem społecznym, a wiele dzieci nie ma prawidłowej techniki biegania, czy dostaje zadyszki po wejściu na drugie piętro - popularyzowanie aktywnego stylu życia jest ważne. Jednak dwója z WF, omdlewanie i mdłości ze zmęczenia i niewybredne komentarze nauczyciela nie zachęcą uczniów to sportu.
Pomysły z ważeniem uczniów przez nauczycieli, żeby zamieszczać ich dane w bazie popularyzacyjnej, też nie pomogą, jeśli będzie się to odbywać przy całej klasie. Dzieci i młodzież bardzo przejmują się opinią rówieśników. Nikt nie chce, żeby koledzy zobaczyli, ile waży, albo jak wymiotuje z wysiłku. A w klasie każdy jest inny. Dzieci różnią się od siebie masą, wzrostem, poziomem sprawności i są to często rzeczy, na które nie do końca mamy wpływ.
Trudno jest zmierzyć wszystkich jedną miarką, dlatego oceny z zajęć sportowych nie mają większego uzasadnienia i na pewno nikogo nie zmotywują. Sport trzeba pokochać, zrozumieć, że ruch to zdrowie, ale nie każdy będzie skakał wzwyż na 2 m. Są dzieci, dla których spokojna gimnastyka byłaby wystarczającym wysiłkiem i mogłyby ćwiczyć, zamiast migać się od WF-u.
Panie ministrze, sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo. Dajmy szansę tym, którzy nigdy nie byli aktywni i pozwólmy im powoli się rozkręcić, zamiast grozić wojną i wymachiwać wagą. Jedynka z WF-u nie leczy otyłości.
Zobacz także:
Najchętniej spałby do południa. Jak budzić do szkoły obrażonego nastolatka?
Chłopiec upokorzony na stołówce. Pani wyrwała głodnemu dziecku talerz z zupą
Ksiądz pokazał, co się dzieje na lekcji religii. To nagranie nie pozostawia złudzeń