Toksyczne zabawki z Shein i TEMU. Dla zdrowia dziecka nie kupuj tam
Kupowanie zabawek bez niezbędnych, europejskich dodajmy, atestów jest jak kupowanie niewybuchu i czekanie - może coś się stanie, a może nie. To nie są żarty - ryzykujemy zdrowiem dziecka. A naukowcy, którzy wzięli pod lupę zabawki z Temu czy Shein udowodnili, że są one niebezpieczne.
Czy zabawki z Temu czy SHEIN są bezpieczne?
Umówmy się - kupując zabawkę, która jest repliką innej, droższej, patrzymy głównie na cenę. To duży błąd, ponieważ taka zabawka jest wykonana z innych, tańszych materiałów. I choć do złudzenia przypomina oryginał, może okazać się potencjalnie niebezpieczna. Organizacja Toy Industries of Europe (TIE), która reprezentuje producentów zabawek w Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, przeprowadziła test, który jasno pokazał, że nie warto ryzykować zdrowiem i oszczędzać.
TIE kupiła ponad 100 zabawek od zewnętrznych sprzedawców na 10 platformach internetowych, w tym Amazonie, Temu i Shein. Aż 80 proc. z zakupionych zabawek nie spełniało unijnych norm bezpieczeństwa, stanowiąc potencjalne "zagrożenie dla dzieci".
Niestety, tanie zabawki z Chin zalewają europejski rynek i nie wygląda na to, żeby użytkownicy mieli zaprzestać kupowania “po taniości”.
Szkodliwe substancje, pękające elementy
Dlaczego zabawki bez atestów są niebezpieczne? Otóż te atesty wprowadzone są nie bez powodu. W badaniu TIE okazało się, że jeden z gryzaków dla niemowląt z łatwością rozbijał się na małe części. A to sprawia, że pojawia się poważne ryzyko udławienia się dziecka. Mało tego - w niektórych produktach odnotowano bardzo wysokie stężenie boru , przekraczające 13-krotnie dopuszczalne w Unii limity. Bor może powodować poważne problemy zdrowotne, w tym problemy z układem rozrodczym oraz - w przypadku zbyt dużego stężenia nudności, wymioty, biegunkę, wysypki, bóle głowy i drgawki.
A co na to sprzedawcy?
Rzecznik Temu powiedział w rozmowie z CNN, że jakość produktów i bezpieczeństwo konsumentów to "najwyższe priorytety" dla firmy. Podobną wypowiedź usłyszeliśmy od rzecznika Sheina. Obie firmy przekonują, że “podejmują natychmiastowe działania w celu usunięcia produktów niespełniających norm”.
Tymczasem Catherine Van Reeth, dyrektor generalna TIE, przekonuje, że tylko globalne działania dużych platform sprzedażowych mogą przynieść skutek. - Niebezpieczne zabawki sprzedawców, którzy ignorują przepisy UE, będą nadal zalewać Unię Europejską, chyba że internetowe platformy handlowe staną się odpowiedzialne za bezpieczeństwo zabawek sprzedawanych na ich platformach - powiedziała.
Nie pierwsza afera
W maju tego roku głośno było o toksynach w ubrankach dla dzieci, które pochodziły m. in. z TEMU i Shein. Testy przeprowadziła wtedy belgijska organizacja konsumencka non-profit o nazwie Test Achats. W przetestowanych ubrankach, na liczbie 25 sztuk różnej, niepowtarzającej się odzieży, od różnych sprzedawców okazało się… że są toksyczne. Wszystkie.
Wykryto w nich ftalany, ołów, nikiel, dimetyloformamid czy chinolinę - normy były często przekroczone kilkaset razy! Dodajmy tylko, że metale ciężkie w kontakcie ze skórą mają działanie alergizujące, a ftalany zaburzają pracę układu hormonalnego.
Platforma Shein zapewniła wtedy, że od swoich dostawców wymaga przestrzegania rygorystycznych norm, zgodnych m.in. z europejskim rozporządzeniem REACH. Ma także współpracować z niezależnymi instytucjami międzynarodowymi, które regularnie przeprowadzają niezapowiedziane kontrole fabryk.
Zobacz też:
Pracodawca już nie będzie płacił. To koniec L4 na dawnych zasadach
Czy w czasie L4 mamy prawo zmienić miejsce pobytu? Można stracić zasiłek
Coraz więcej zwolnień lekarskich z tym samym kodem. Przyczyną często jest praca