Mamoza, czyli syndrom cienia. Naturalny etap rozwoju dziecka czy problem, który trzeba rozwiązać?
Część mam nie może spokojnie wyjść z domu po zakupy, bo wiąże się to z ogromną rozpaczą ze strony ich dzieci. Zresztą, zakupy to luksus. Trudno jest cokolwiek zrobić w domu, a wizyta w toalecie bez towarzystwa graniczy z cudem.
Wszystko przez tak zwaną mamozę. To się może przydarzyć zarówno bardzo małemu, np. rocznemu dziecku, jak i starszemu przedszkolakowi. Maluch po prostu nie jest w stanie zrobić kroku bez mamy. Gdy mama znika mu z pola widzenia – następuje dramat. Mama staje się niezbędna do życia tak samo, jak powietrze.
Mama jest najważniejsza
To naturalne, że punktem orientacyjnym w życiu dziecka jest rodzic. Choć to nie jest reguła, zwykle w pierwszych latach maluszka najważniejsza jest mama, a tata zyskuje na znaczeniu dopiero później. A czasem bywa tak, że dziecko wydaje się być wręcz uzależnione od swojej mamy.
Niemowlęta nie lubią rozstawać się z mamą, chcą czuć jej zapach, bo to daje im poczucie bezpieczeństwa. Z czasem jednak, gdy zaczynają lepiej widzieć, ich perspektywa się rozszerza. Dostrzegają już innych ludzi – tatę, babcię, rodzeństwo. I nawiązują z nimi więź. Co jednak, gdy relacja z mamą góruje ponad wszystkim? Czasem dochodzi do naprawdę trudnych sytuacji, w których mama nie jest w stanie – dosłownie – zrobić kroku bez swojego dziecka.
Maluch wpada w rozpacz za każdym razem, gdy znika mu ona z pola widzenia. I to wcale nie musi być wyjście z domu. Wystarczy zniknąć na 2 sekundy w drugim pokoju, by rozległ się rozpaczliwy płacz . A „mamoooo, mamoooo” rozlega się milion razy dziennie. To bardzo trudna sytuacja, zresztą dla obu stron – zarówno dla małego dziecka, które naprawdę czuje się źle, kiedy nie ma przy sobie mamy, jak i dla kobiety, która ma prawo poczuć się udręczona.
Czym jest mamoza?
Opisany problem nosi zabawną, nazwę – mamoza. Innym określeniem jest tu "syndrom cienia". Nie są to żadne terminy medyczne, bo i nie mówimy o zaburzeniu. To zjawisko, w którym dziecko silnie uzależnia się od jednego rodzica, najczęściej mamy. Polega na stałej potrzebie jej obecności i poczucia bezpieczeństwa, jakie daje kontakt z nią. Co należy podkreślić, jest to naturalny etap w rozwoju emocjonalnym , choć miewa różne nasilenia, i czasem może być źródłem różnych problemów.
„Dzieci, podobnie jak wszystkie ssaki, rodzą się nieprzystosowane do samodzielnego życia i dlatego polegają na swoich rodzicach w wielu aspektach przetrwania, w tym na bezpieczeństwie, gdy doświadczają zagrożenia. Kiedy małe dzieci czują się przestraszone, wykazują sygnały strachu, które ostrzegają ich bliskich, aby zareagowały, zapewniając ochronę, regulację i komfort. Ten społeczny aspekt niedojrzałej reakcji lękowej jest zazwyczaj adaptacyjny” – piszą autorzy pracy „Family Accommodation and Separation Anxiety: The Moderating Role of Child Attachment”.
Lęk separacyjny, który leży u podstawy problemu, może pojawić się już w niemowlęctwie i utrzymywać się z przerwami nawet do 5 r. ż. W praktyce objawia się to tym, że dziecko nie chce rozstać się z mamą nawet na chwilę. Czasem, gdy nie ma wyjścia, powoduje to w nim duży stres. Mamoza to wyzwanie zarówno dla dziecka, jak i dla jego mamy.
Syndrom cienia – w jakim wieku się pojawia?
Najczęściej mamoza pojawia się między 6. a 18. miesiącem życia, kiedy dziecko zaczyna odczuwać lęk separacyjny. Jest to moment, gdy maluch świadomie zauważa, że mama może go opuścić, co wywołuje silne emocje. Zjawisko to jest szczególnie nasilone w momencie nauki raczkowania czy chodzenia , kiedy dziecko zaczyna eksplorować świat, ale nadal potrzebuje bliskiej obecności mamy.
U starszych dzieci, takich jak przedszkolaki, mamoza może objawiać się inaczej. Zamiast panicznego płaczu, dziecko może unikać kontaktów z rówieśnikami czy odmawiać uczestniczenia w zajęciach bez mamy. Chociaż z czasem naturalnie się to zmniejsza, zdarzają się przypadki, kiedy mamoza utrzymuje się dłużej, co może wymagać konsultacji z psychologiem dziecięcym.
Moje dziecko ma mamozę – co robić?
Pamiętaj, że mamoza jest naturalnym etapem rozwoju dziecka. Kiedy jednak czujesz, że staje się on dla ciebie zbyt trudny, że dezorganizuje życie rodzinne, warto poszukać rozwiązań. W bardzo nasilonych przypadkach niezbędna może okazać się wizyta u specjalisty, ale zwykle wystarczy trochę cierpliwości.
Pomocne może okazać się wprowadzenie rytuałów, takich jak wspólne pożegnanie czy zapowiedź powrotu, bo to da dziecku przewidywalność. Ważne jest też, aby nie wzmacniać zachowań lękowych – np. nie wracać natychmiast na każdy płacz. No i warto zachęcać dziecko do budowania relacji z innymi osobami – to pomoże mu stopniowo zyskać niezależność.
„Od początku trzeba zostawiać dziecko pod opieką taty albo niani. Wiem, że wiele osób wciąż wierzy, że dobra mama zrobi wszystko sama. Jednak dobra matka to matka szczęśliwa i spełniona. Jeśli obawiacie się, jak zareaguje dziecko, na początek możecie wybrać się na wspólny spacer. Kiedy dziecko jest w dobrym nastroju, mama zostaje na ławce z książką, a tata lub niania idą z dzieckiem pospacerować” – mówi dla hellomama.pl Anna Jankowska, opiekunka medyczna i dziecięca, od lat pracująca w żłobku i jako niania.
Źródło: pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC10690319/
Zobacz także:
Czy zachęcać dziecko, by usiadło Mikołajowi na kolanach? Seksuolog zabrała głos
400 zł na dziecko w 2025 roku. Komu przysługuje ten dodatek?
Szpitale przepełnione. Pediatrzy alarmują. Najpierw fala krztuśca, a teraz mykoplazma